Spłwy Dunajcem

baner

Witaj!

Na tej stronie dowiesz się dużo o spływie Dunajcem.
Zacznijmy od tego, że spływ działa na Dunajcu już ponad 200 lat. W ciągu tych wielu lat został dopracowany w najdrobniejszych szczegółach ucząc się na swoich błędach.
O początkach spływu można poczytać w encyklopediach i przewodnikach, nie jest to żadna tajemnica.
Od kilku lat na Dunajcu w Pieninach zaczęły pojawiać się pontony, kajaki i inne środki pływające. Początkowo każdy chętny miał swoją jednostkę pływającą, na której zwiedzał Pieniński Park Narodowy.
Potem namnożyło się firm wynajmujących kajaki i pontony. Czasem ze sternikiem czasem bez. I od tego czasu zrobił się straszny bałagan.
Każda taka firma reklamuje się podobnie:
- Wykwalifikowana kadra,
- Bezpieczeństwo,
- Wiedza o regionie,
- i podobnie.
W praktyce wszytko wygląda inaczej.
Oczywiście są doświadczeni sternicy, którzy dbają o bezpieczeństwo i mają wiedzę o regionie. Ale są to osoby w średnim lub starszym wieku, którzy mają swoje zajęcia i prace. Z tego powodu na pontonach pływają tylko w weekendy.
Poza weekendami pontony i kajaki wynajmowane są bez instruktorów i sterników, albo z piętnastoletnimi licealistami, którzy w wakacje chcą trochę zrobić. Tacy sternicy nie mają doświadczenia, nie mają żadnej wiedzy o regionie i są zatrudnieni na czarno. Bywa i tak, że firma, chcąc zaoszczędzić lub skusić niższą ceną, nie sprzedaje biletów do Pienińskiego Parku Narodowego (taki bilet jest wymagany na szlak wodny jakim jest Dunajec na terenie parku). I podczas kontroli biletów mandat płaci klient, nie wypożyczalnia.

A do tego reklamują się jako 'tradycyjny spływ Dunajcem, ale na nowszych łodziach'. Tak naprawdę tradycyjny spływ, to tylko z flisakami. Nowszych łodzi nie ma, są od tych 200 lat niemal takie same. Zawsze drewniane.

Zobaczmy kilka zdjęć jak to wygląda.

A wygląd to mniej więcej tak:
- Utknęliśmy na mieliźnie lub wystającym kamieniu. Nie wiemy co robić, zastawiliśmy trasę innym pontonom i łodziom flisackim.
- Na co nam kask i kapok, schowamy te sprzęty do pontonu lub kajaka, a na kapoku wygodnie się siedzi.
- Mamy sobie piwo i wypijemy po trzy puszki, co może się stać, wynajęliśmy ponton bez instruktora (albo za instruktora jest jakiś dzieciak), nic man nikt nie zrobi. - Zatrzymamy się w jakimś spokojnym miejscu, popływamy, pohałasujemy, zapłaciliśmy w końcu za wycieczkę.

Nie daj się nabrać na chwytliwe reklamy, sprawdź czy

- Kadra jest rzeczywiście wykwalifikowana, ma odpowiednie uprawnienia (z resztą uprawnienia nie są wymagane prawnie, ale można je zrobić i się nimi legitymować),
- Sternik jest zatrudniony na odpowiedniej umowie (nie udaje turysty, ma odpowiednie zaświadczenie i w razie nieszczęścia jest ktoś za to nieszczęście odpowiedzialny),
- Kadra ma odpowiednią wiedzę o regionie, to trudno sprawdzić, ale się da,
- Firma nie podszywa się pod tradycyjny spływ, który może być tylko na drewnianych łodziach,
- Firma sprzedaje bilety wstępu do parku narodowego.

W skrócie

Pontony i kajakni nie są takie jak są reklamowane.
Kaski i kapoki? Wybiórczo, a do tego piwo i mocnieszy alkohol.
Wykfalifikowana kadra? Piętnastoletni sternicy zatrudnieni bez umowy, bez uprawnień.
Doświadczenie? Każdy może kupić ponton i go wynająć. W praktyce firma działa do najbliższego wypadku, potem zmienia nazwę i działa do następnego wypadku.
Poszanowanie przyrody? Krzyki, hałasy i postoje w każdym dogodnym miejscu w ścisłym rezerwacie.

Jeśli Spływ Dunajcem, to tylko na łodzi flisackiej.

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.